piątek, 31 sierpnia 2012

Hafcik na worek:)

Witam Was wszystkich serdelecznie. Co prawda z wakacji wróciłam już jakiś czas temu, ale zamieszanie spowodowane problemami z kontem, bieganie do banku, na policję, znów do banku, do tego kompletowanie wyprawki szkolnej dla starszego synka (w Szwajcarii szkoła zaczyna się w sierpniu - w tym roku było to 23-ego), sprawy organizacyjne polskiej szkółki niedzielnej i jeszcze jakby tego było mało - nowa praca. To wszystko sprawiło, że blogowanie musiało zostać odłożone na chwilę na bok. Wszystko zaczyna się jednak normować, więc mam nadzieję wrócić do blogowego świata.

Tuż przed naszym wyjazdem do Polski kuzynka poprosiła mnie o zrobienie worka do przedszkola dla jej córeczki. Jako że byłam już w trakcie pakowania, nie miałam szans na zrobienie tego jeszcze u siebie. Przyjazd do naszej rodzinnej miejscowości, jednodniowy odpoczynek po podróży i ponowny wyjazd (tym razem w trasę wakacyjną, nie dały mi również szans na pomyślenie nawet o worku. Po 2-tygodniowych wojażach zjechaliśmy wreszcie znów do rodzinki, żeby jednak nacieszyć ich trochę swoją krótką obecnością. Wtedy to właśnie w ekspresowym tempie powstał napis na worek:



Po raz pierwszy skorzystałam ze wzorków zamieszczonych w TWOCS. Kolorki dobierane samodzielne i w nieco okrojonych ilościach, ale zależało mi na tym, żeby skończyć hafcik przed wyjazdem (a mimo pobytu w domu ciągle byliśmy w rozjazdach, a to jeden szwagier, a to drugi, a to babcie, ciocie, itp. itd). Worka już uszyć szans nie miałam, więc zakupiłam gotowy a misję przyszycia haftu powierzyłam mamie. Worek dotarł już do mojej kuzynki i za dni kilka powędruje do przedszkola z małą Julką. Zarówno mama jak i córka zadowolone z efektów, a to jest chyba najważniejsze, prawda?

Pozdrawiam wszystkich i do "zobaczenia" w blogowym świecie, mam nadzieję, że wkrótce:)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

TUSAL 2012 /8/

Witam wszystkich powakacyjnie. Mam nadzieję, że odpoczynek dodał Wam wszystkim sił do podjęcia kolejnych wyzwań i nowych robótek.

Z wakacji wróciliśmy co prawda już przed weekendem, ale opóźnienie w publikacji mojego TUSAL-owego słoiczka jest po raz pierwszy tak duże. Po miłym pobycie w Polsce, zwiedzeniu wielu ciekawych miejsc i spotkaniu krewnych i przyjaciół, niektórych nie widzianych od lat (9-ciu!!!), pełni zapału i sił wróciliśy do domu tylko po to, żeby odkryć nieprzyjemną sprawę. Otóż ktoś postanowił włamać się na nasze konto i "poczęstować" naszymi oszczędnościami. Do tej pory o takich sprawach czytałam w prasie lub słyszałam w telewizji. Tym razem doświadczyłam na własnej skórze i wierzcie mi, myślenie o robieniu zdjęcia słoiczka i publikowaniu na blogu było ostatnią rzeczą o jakiej myślałam. Szczęście w nieszczęściu, że złodziejaszek nie wyczyścił nam konta do zera. Mimo to "ręce mi po protu opadły". Nie wiem jak można tak po prostu przywłaszczyć sobie czyjeś, ciężko zapracowane oszczędności. Wiem, że Hiszpania boryka się z kryzysem (przelew z naszego konta poszedł właśnie do Hiszpanii), ale nie daje to prawa do tak bezczelnego postępowania. Mam jednak cichą nadzieję, że sprawa się wyjaśni i zakończy pozytywnie dla nas.

 Nerwy trochę jednak ustąpiły więc czynię swoją powinność i mam nadzieję, że opóźnienie w tak wyjątkowej sytuacji zostanie mi wybaczone. Oto więc mój słoiczek w towarzystwie może mało robótkowym, ale jakże smakowitym - pomidorków dojrzewających właśnie na naszym balkonie:



Pozdrawiam wszystkich ze słonecznej i upalnej Szwajcarii i obiecuję już zupełnie niedługo kilka nowości (koniecznie muszę się czymś przecież pochwalić!!!!)